czwartek, 13 lutego 2014

To tylko sen...

Y: Narrator zaczął przynudzać kolejnym kwiecistym opisem słońca odbijającego się w osyfionej szybie, a ja myślałam, że zejdę od tego skupiania się na szczegółach. Nagle...

Y: ...boom. Spojrzałam w... prawo? W lewo? Nie ważne. Odwróciłam się i zobaczyłam...

Y: ...Sailor! Co Ty tu robisz? Myślałam, że spakowałaś walizy i się wyniosłaś, co prawdę powiedziawszy było mi na rękę.
S: To sen. Dobrowolnie bym się tu nie pojawiła.

 Y: To wyjaśniałoby poświatę i te lewitujące serduszka.  Tylko dlaczego śni nam się to samo? Przecież Cię nie lubię.
S: Może to jakiś błąd systemu. 
~.~

Ja tutaj tylko na chwilkę, żeby się pożegnać. 

Obawiam się, że moja "kariera" blogowa zmierza ku nieuchronnej klęsce. Coś się zmieniło, coś niedostrzegalnego, a ja już nie potrafię robić zdjęć i wydawać pieniędzy na plastik.
Wczoraj miałam zamówić MSD.
 Ale potem spojrzałam na półkę z lalkami, na siebie, potem jeszcze raz na lalki i znów na siebie.
I pomyślałam sobie, że usilne zapełnianie pustki kolejnymi przedmiotami do niczego nie prowadzi.

Dziękuję za komentarze. Byłam szczęśliwa, kiedy widziałam, że podoba Wam się to co robię.
Dziękuję za 131 obserwatorów. Nigdy nie udało mi się osiągnąć czegoś podobnego.
Dziękuję za wsparcie, za rady i za to, że odwiedzaliście tego bloga, że czytaliście najdurniejsze notki, które napisałam.
Dziękuję za to, że uważaliście mnie za kogoś fajnego. 

To było bardzo miłe z waszej strony.

~ Ishtar
 
 EDIT: Nie mam zamiaru usuwać bloga.
I pewnie jeszcze kiedyś tu wrócę.